niedziela, 9 marca 2008

24 tezy tomizmu

W zeszły piątek obchodziliśmy wspomnienie świętego Tomasza z Akwinu. Dla katolickich filozofów i teologów to ważny dzień. Na katolickich uczelniach o charakterze teologiczno-filozoficznym organizowane są wtedy uroczyste Msze św. ku czci „najświętszego z uczonych, i najbardziej uczonego ze świętych”. Oby takie okazje były nie tylko bodźcem do modlitwy, choć to najważniejsze, czy też pożytecznym radosnym świętowaniem Doktora Powszechnego, choć z umiarkowaniem, gdyż 7 marca zawsze wypada w Wielki Post, lecz także do refleksji nad przekazem doktryny Akwinaty. Uważamy Doktora Anielskiego za świetnego teologa czy filozofa, genialnego naukowca na płaszczyźnie prawd nadprzyrodzonych i naturalnych, zapominając, że prawdy te to nie abstrakty myśli uniwersyteckiej a jedynie systematyzacja naukowa rzeczywistości, która nas otacza i której poznawania jest nam dane. Przypomnienie, iż chodzi o rzeczywistość jest o tyle istotne, że żyjemy w czasach, w których regularnie podważa się ją czy to na płaszczyźnie Objawienia (choć świat nadprzyrodzony jest jeszcze bardziej rzeczywisty od naszego a to dlatego, że ma więcej bytu…) czy to na płaszczyźnie natury. I dla tego postanowiłem dziś zamieścić najistotniejsze dla tomizmu tezy tyczące się rzeczywistości.

Skąd się one wzięły?

Otóż jak wspominałem w pierwszym mym wpisie, Ojciec Święty św. Pius X (1903-1914) postawił tomizm jako naturalną barierę dla modernizmu, kloakę wszystkich herezji, której perfidia leży w tym iż atakuje Kościół od wewnątrz (zob. encyklikę Pascendi tegoż ostatniego kanonizowanego papieża). Konkretnie papież zobowiązał katolickie uczelnie do wykładania tomizmu jako podstawowego gruntu formacji filozoficzno-teologicznej, zaś echem tej decyzji stał się odpowiedni paragraf w prawie kanonicznym z 1917 zwanym pio-benedyktyńskim (Kodeks został prawie skończony za pontyfikatu św. Piusa X, zaś promulgowany został przez Benedykta XV). W między czasie hydra modernizmu podniosła pysznie głowę: chciano umknąć od tomizmu powołując się na pewne przestarzałe modele fizyczno-biologiczne lub też ze względu na pewne szczegółowe opinie Akwinaty. I z tego to właśnie powodu Kongregacja ds. Uniwersytetów Katolickich na prośbę papieża Benedykta XV sformułowała w 1916 24 tezy tomistyczne przedstawiające to co najistotniejsze dla tomizmu.

Czytelnik nie zapoznany z językiem filozofii może uznać je za niestrawne, co rozumiem: nie ma się co przejmować, powstały one bardziej jako dyrektywy dla uczelni katolickich. Czytelnik filozof nieznający jeszcze tomizmu znajdzie w nich wspaniałe antidotum dla błędów Kartezjusza czy mitów Emanuela Kanta. Innymi słowy: powrót do rzeczywistości po niewoli babilońskiej w Królewcu… Zaś czytelnik doszukujący się wszędzie dowodów rozczaruje się: są to tezy wyłonione z myśli św. Tomasza, nie zależnie od drogi jaką Akwinata do nich doszedł. Jeśli ktoś szuka dowodów pozostaje mi tylko powiedzieć: Ite ad Thomam!

Poniższe 24 tezy zaczerpnąłem z działu „Tomizm” w serwisie internetowym Bractwa Kapłańskiego św. Piusa X.

I. Możność i akt dzielą byt w ten sposób, że cokolwiek bytuje, jest albo czystym aktem, albo składa się koniecznie z możności i aktu.

II. Akt, ponieważ jest doskonałością, nie może doznać ograniczenia jak tylko ze strony możności, będącej zdolnością do przyjęcia doskonałości. Dlatego akt w porządku, w którym jest czysty, jest zarazem nieograniczony i jedyny, gdzie zaś jest skończony i zwielokrotniony, tam wchodzi w skład z możnością.

III. Dlatego sam tylko Bóg urzeczywistnia w sobie bezwzględne pojęcie bytu i On sam jest jedyny i całkiem niezłożony; wszystkie inne jestestwa, mające tylko udział w bycie, posiadają naturę ścieśniającą byt; dlatego są złożone z istoty i istnienia, jako z pierwiastków realnie się różniących.

IV. Byt, nazwany od bytowania, orzeka się o Bogu i o stworzeniach nie jednoznacznie ani też nie całkiem wieloznacznie, ale analogicznie, na mocy analogii atrybucji i proporcjonalności.

V. Ponadto w każdym stworzeniu zachodzi złożoność podmiotu samoistnego z formami drugorzędnymi i dodatkowymi, czyli przypadłościami, ta zaś złożoność nie dałaby się pojąć, gdyby istnienie nie łączyło się z rzeczowo różną od siebie istotą.

VI. Oprócz przypadłości bezwzględnych istnieje jeszcze względna, czyli stosunek do czegoś. Chociaż stosunek do czegoś nie wyraża w swoim pojęciu jako takim tego, że tkwi w czymś, często jednak ma przyczynę w rzeczach i dlatego posiada istotę rzeczywistą, różną od podmiotu.

VII. Stworzenie duchowe jest w swej istocie całkiem pojedyncze. Pozostaje w nim jednak podwójna złożoność, mianowicie: istoty z istnieniem i substancji z przypadłościami.

VIII. Stworzenie cielesne złożone jest w samej swej istocie z możności i aktu, ta zaś możność i akt w porządku istoty zwie się materią i formą.

IX. Żadna z tych części nie bytuje samoistnie, żadna wprost nie powstaje ani wprost nie ginie, żadnej nie umieszcza się wprost w kategorii, lecz tylko pośrednio, jako pierwiastek substancjalny.

X. Chociaż z naturą cielesną łączy się rozciągłość na części całkujące, jednak dla ciała nie jest tym samym: „być substancją” i „być wielkim”. Substancja bowiem jest niepodzielna, rozumie się ją nie na sposób punktu, lecz na sposób tego, co się znajduje poza obrębem wymiaru przestrzennego. Ilość zaś, dzięki której otrzymuje substancja rozciągłość, różni się rzeczowo od substancji i jest prawdziwą przypadłością.

XI. Materia oznaczona ilością stanowi zasadę jednostkowienia, to jest różnicy czysto ilościowej, niemożliwej do zaistnienia w świecie czystych duchów, między jednym osobnikiem a drugim w obrębie tego samego gatunku.

XII. Ta ilość sprawia, że ciało znajduje się w miejscu opisowo i tylko w jednym miejscu może się znajdować.

XIII. Ciała dzielą się podwójnie, mianowicie na ożywione i nieożywione. W ożywionych forma substancjalna, zwana duszą, wymaga ustroju organicznego, tj. części różnorodnych, dlatego, aby w tym samym podmiocie istniała część poruszająca i część poruszana.

XIV. Dusza roślinna i zwierzęca nie bytują samoistnie, nie są też wprost wytwarzane, lecz są jedynie pierwiastkami bytu i życia istoty żywotnej, a ponieważ zależą całkowicie od materii, giną pośrednio, gdy ginie byt złożony.

XV. Przeciwnie, dusza ludzka bytuje samoistnie, a stwarza ją Bóg w chwili, gdy podmiot jest dostatecznie przysposobiony na jej wlanie, jest też z istoty swojej niezniszczalna i nieśmiertelna.

XVI. Ta dusza rozumna tak się łączy z ciałem, że staje się jego jedyną formą substancjalną, a przez nią człowiek ma i człowieczeństwo, i zwierzęcość, i życie, i cielesność, i substancjalność, i byt. Dusza daje więc człowiekowi wszelki stopień istotnej doskonałości, a nadto udziela ciału aktu istnienia, którym sama bytuje.

XVII. Władze organiczne i nieorganiczne, należące do dwóch odrębnych porządków, wypływają z duszy ludzkiej przez naturalną konsekwencję; podmiotem pierwszych, do których należy zmysł, jest ciało ożywione, drugich sama tylko dusza. Dlatego umysł jest władzą niezależną wewnętrznie od narządu zmysłowego.

XVIII. Z niematerialności wynika koniecznie umysłowość, i to tak dalece, że stopniowi oddalenia od materii odpowiada dokładnie stopień umysłowości. Całkowitym stopniem poznania umysłowego jest byt jako taki, właściwym zaś przedmiotem poznania umysłu ludzkiego, złączonego tu z ciałem, są istoty rzeczy, oderwane od warunków materialnych.

XIX. Poznanie czerpiemy zatem z rzeczy zmysłowych. Ponieważ zaś rzecz zmysłowa nie jest bezpośrednio dostępna poznaniu umysłowemu, dlatego — oprócz umysłu formalnie poznającego — trzeba przyjąć czynną władzę w duszy, której zadaniem jest wydobywać z wyobrażeń formy umysłowe.

XX. Przez te formy umysłowe poznajemy bezpośrednio byty ogólne; byty jednostkowe poznajemy zmysłami, a także umysłem przez zwrot ku wyobrażeniom; do poznania zaś bytów duchowych wznosimy się drogą analogii.

XXI. Umysłu nie wyprzedza wola, lecz postępuje za nim, pożąda ona koniecznie tego, co jej przedstawia umysł jako dobro ze wszech miar zaspokajające pożądanie; jednak wybiera z wolnością między wieloma dobrami, które jej przedkłada umysł w zmiennym sądzie o ich wartości dla pożądania. Dlatego wybór następuje po ostatnim sądzie praktycznym; wola jednak sprawia, że ten sąd jest ostatni.

XXII. Istnienia Boga nie poznajemy ani przez bezpośredni ogląd, ani na mocy dowodu a priori, lecz jedynie a posteriori, tj. z rzeczy, które są stworzone, posługując się dowodem, wznoszącym się ze skutków do przyczyny, mianowicie: z rzeczy, znajdujących się w ruchu i nie mogących mieć w sobie całkowitej przyczyny ruchu, do pierwszego nieruchomego poruszyciela; z pochodzenia rzeczy, wchodzących w skład świata, od przyczyn sobie podporządkowanych, do przyczyny pierwszej, nie mającej już dalszej przyczyny; z bytów zmiennych, obojętnych na byt lub niebyt, do Bytu bezwzględnie koniecznie istniejącego; z rzeczy, które uczestniczą w mniejszym stopniu w doskonałościach bytu, życia, umysłu, więcej lub mniej bytują, żyją, umysłem pojmują, do tego, który jest najwyższym Umysłem, najwyższym Życiem, najwyższym Bytem; wreszcie od porządku panującego we wszechświecie do Umysłu, różnego od świata, który wszystko uporządkował, ułożył i wszystkim celowo kieruje.

XXIII. Za cechę metafizyczną, stanowiącą istotę Boga, uważa się słusznie tożsamość Bożej istoty z aktem samego istnienia, czyli samoistne bytowanie Boga; stąd też wynika nieskończoność w Jego doskonałości.

XXIV. Bóg więc wyodrębnia się od wszystkich rzeczy skończonych właśnie czystością swojego bytowania. Stąd wnosi się najpierw, że świat mógł wyjść z Boga tylko przez akt stwórczy; po drugie, że siła stwórcza, ponieważ dotyczy w pierwszym rzędzie i wprost bytu jako bytu, nie może stać się udziałem żadnej istoty stworzonej, nawet w sposób cudowny; wreszcie, że żaden czynnik stworzony nie wpływa na bytowanie jakiegokolwiek skutku, jak tylko dzięki poruszeniu, otrzymanemu od pierwszej Przyczyny.